Opieka nad rodzicami – coraz częstsze wyzwanie

Opieka nad rodzicami – coraz częstsze wyzwanie.

Dziś kilka słów refleksji na temat sytuacji, która spotyka coraz większą ilość osób – rodzice wymagający opieki.

W wielu przypadkach to wielkie wyzwanie, niosące za sobą silne konflikty wewnętrzne i mogące przerodzić się ciężki kryzys.

Pracując z klientami w tego typu przypadkach, ale również z własnego doświadczenia zauważyłem pewną prawidłowość. Niechętnie szczerze mówimy na ten temat, to trochę temat tabu. Jako społeczeństwo mamy konkretne oczekiwania i bardzo łatwo osądzamy, szczególnie jeśli sprawa nie dotyczy nas osobiście, a oczekiwania są jasne. Rodziców trzeba kochać, szanować i opiekować się z miłością do ostatnich dni. Odwracając sytuację tego samego oczekuje się od rodziców, tyle, że to jest ideał, a rzeczywistość często znacznie różni się od ideału. Mało tego, sprostanie niektórym wymaganiom graniczy wręcz z cudem. Właśnie dążenie do tego ideału,  po drodze tłumiąc swoje uczucia, reakcje, potrzeby, powoduje konflikty wewnętrzne. Tłumione emocje prędzej, czy później wywalą, czasem w najmniej oczekiwanym momencie.

Analizę tych wypieranych emocji należy chyba zacząć od tego, że relacje rodzić dziecko rzadko są cudowne od samego początku. Często spotykałem się z takim pytaniem zadawanym przez klientów. Dlaczego teraz wymaga się ode mnie cierpliwości, miłości, akceptacji, skoro ja w przeszłości takich uczuć nie zaznałem/am? Od małego byłem/am podrzucany/a do dziadków, albo zostawiany/a w żłobku czy przedszkolu, a teraz wymaga się, żebym porzucił/a swoje życie i poświęcił/a się opieką nad rodzicem, który mi tego nie dał, ani nie nauczył jak to robić…

Jeszcze gorzej, jeśli dziecko doświadczało przemocy fizycznej, czy psychicznej, a teraz oczekuje się od niego opieki pełnej miłości i troski. Sam użyłem kiedyś takiego porównania, może szokującego, ale odzwierciedlającego uczucia… To tak, jakbyśmy oczekiwali od więźnia obozu koncentracyjnego opieki nad niedołężnym katem i ciemiężcą… To jest dopiero wyzwanie… Na szczęście przy odpowiedniej pomocy możliwe do osiągnięcia.

Kolejnym, również konfliktogennym problemem są pieniądze i czas. Jeśli dziecko samo jest już na emeryturze jest łatwiej, jeśli chodzi o czas. Problemem może być brak sił i zdrowia do takiego wyzwania. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja, gdy dzieci są w pełni sił i wciąż czynni zawodowo, a rodzic wymaga całodobowej opieki. Koszty wynajęcia opiekunki bywają horrendalne. Wyjściem może być przećwiczone przeze mnie rozwiązanie wynajęcia opieki z zamieszkaniem. Koszt takiego rozwiązania jest uzależniony stanem w jakim znajduje się rodzic. Wersja light, kiedy rodzic się porusza, załatwia sam swoje potrzeby, ale wymaga nadzoru, to przedział od 1800 do 2500 PLN miesięcznie. Trzeba dodatkowo wygospodarować pokój dla opiekuna.

Potencjalnym punktem zapalnym jest również majątek. Mszczą się niestety bardzo, częste wciąż, zaniechania formalne. Olbrzymim problemem, przy większej ilości rodzeństwa może być niechęć części z nich do zajmowania się rodzicem, a jednocześnie wysoce roszczeniowa postawa. Tego rodzaju konflikt często przenosi się na sprawy spadkowe.

Na koniec to, co często jest przyczyną konfliktu, mianowicie zupełna czasem niewiedza, jak działa system opieki zdrowotnej. Zdarza się, że dzieci będąc w kryzysie i nie radząc sobie ze swoimi emocjami i zaistniałą sytuacją chcą się „pozbyć” rodziców. Tak naprawdę chodzi nie o pozbycie się rodzica (to powoduje przecież olbrzymią walkę wewnętrzną i wyrzuty sumienia), tylko bodziec, sytuacja jest niemożliwa do zniesienia. Do tego dochodzi poczucie bezradności i pozostawienia samemu sobie z problemem, choć trzeba stanąć w prawdzie i zdać sobie sprawę, że tego problemu nie zdejmie z nas lekarz, załoga pogotowia, czy wreszcie oddział szpitalny, bo nie do tego jest przeznaczony. Czy chcemy, czy nie, zmierzyć się z zaistniałą sytuacją musimy sami, ale nikt przecież nie powstrzymuje nas przed skorzystaniem z pomocy. Łatwiej będzie podjąć czasem bardzo trudne decyzje… Gdzie rodzic będzie miał lepszą opiekę? Co jest ważniejsze „czyste sumienie”, czy swoje zdrowie i życie? Takich pytań jest wiele…

Wspomniałem na wstępie o tym, że coraz częściej, jako społeczeństwo będziemy mierzyć się z takimi wyzwaniami. „Pierwszy świat”, się starzeje, odkrywamy przy tym ciemną stronę medycyny i farmacji. Przedłużając życie poprzez podawanie leków wspomagających poszczególne organy, a nie patrząc na człowieka jak na spójną całość, tworzymy cały przemysł geriatryczny. Zarobić owszem można, ale ile się za tym kryje tragedii?

Szczęśliwie nie wszyscy przechodzą powyższe konflikty… Dla niektórych los jest bardzo łaskawy i mogą pożegnać rodzica w domu, trzymając za rękę, być może nawet zdążą powiedzieć: kocham Cię mamo/tato, dziękuję…

Za grafikę służy zegar w Ciechocinku… 😊 Pasuje do tematu… 😉

© 2024 Wszelkie pawa zastrzeżone Powrót do życia. Projekt i wykonanie: Hedea.pl
Do góry